Za oknem śnieg no w końcu zima, a co za tym idzie potrzeba większej ilości kalorii dla nas, aby jakoś przetrwać. Pomysłów na obiad wiele, ale czasem potrzeba zrobić coś na dwa dni, a najlepiej w jednym garze.. Smaki będą głębsze i mniej do zmywania. Wybór padł na wiejski garnek. Proste w wykonaniu i niezbyt drogie, ale od początku..
Na dno naszego garnka nalewamy odrobinę oliwy, po rozgrzaniu dodać pokrojony w kostkę surowy wędzony boczek ok 40 dkg jak się zacznie rumienić a zapach przyciągnie głodomorów wsypujemy pokrojoną w miarę drobno cebulę, dużą cebulę oraz por jakieś 20 cm pokrojone na pół wzdłuż i później na półksiężyce. Dusić razem aż cebulka się zeszkli, a powstały aromat przyciągnie sąsiada z przeciwnej strony domu. Podkręcamy zabawę i tu wkracza pokrojona w kostkę jak na gulasz karkówka ok 50 dkg, pokrojony biust indyczy ok 50 dkg. Obsmażyć, zamknąć pory... Następnie wpada Sól, pieprz, wędzona papryka, majeranek, czosnek. Zalać bulionem ponad mięso 2 cm i gotujemy godzinę. Po tym czasie gdy powstanie mocno esencjonalny sos, wkroić 5 do 6 ziemniaków, ok 30 dkg brązowych pieczarek albo boczniaków i 40 dkg fasolki szparagowej zielonej. Wszytko powinno mieć konsystencję mocno skąpanej w sosie potrawy. Sprawdzić, jak trzeba doprawić. Całość "rozwala" system. Sam aromat sprawia że ślinianki nam wariują, nie wspomnę już o smaku. Wyobraźnia szaleje, przypominają się pikniki. Pyszne, syte, proste... W kuchennej alchemii świetną zabawą jest łączenie smaków. Pozdrawiam.
Pozdrawiam wszystkich co lubią łasuchować i tych dbających o linie też
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz