Cześć ...
Dawno , dawno temu w odległej galaktyce .... o rany to nie ta historia , ale podstępne siły imperium ( moja rodzinka ) i tak doprowadziły do unicestwienia wspomnianego ptactwa , ale od początku.. Już dawno miałem smak na dziczyznę i że była okazja kupiłem wspomnianego bażanta w postaci mrożonej. Ptak jak ptak hmm ale co dalej ... oczyściłem go z resztek odzienia oraz tego co w środku pozostało
do całości wyglądu potrzebowałem :
- cebulka dymka, czosnek, marchew , pietruszka
-sól , pieprz
-wino ok 250 ml wytrawne czerwone lekkie
-owoce leśne w zalewie
-cynamon
Mięsko po oczyszczeniu natarłem pod skórą mieszanką masła i świeżych ziół ( pasta ) żeby pierś była mniej sucha..
całość trafia na patelnię ..
W towarzystwie warzyw i wina , po odparowaniu wina podlewać rosołem lub bulionem.. karmelizować nasze warzywka...
dusić około 1,5 godziny ,,, mięsko wyjąć do uzyskanej po duszeniu esencji dolewać wina ok 100 ml i dodać 100 ml owoców leśnych w syropie , dodać cynamon do smaku - odparować , uzyskaną glazurą polać mięso ...
Jaki uzyskamy efekt końcowy ? HMM ... Bażant jest ciekawym mięskiem w konsystencji i smaku warte poznania ..zawsze to coś innego , poza tym biega dziko i jest pozbawiony wszelkich dziwnych dodatków w postaci antybiotyków i innych ..
Sami osądzić musicie, ale warto ...
Pozdrawiam wszystkich co lubią łasuchować i tych dbających o linię też .