Dzisiaj zabiorę Was na podróż kulinarną do kurczakowa. Skrzydełka w coli znane i mało wymagające. Jako przekąska Barcecure, na piknik, albo kolację. Tym razem z moim autorskim przepisem na glazurę. Zaczynamy... Skrzydełka kurzęce ok 1 kg pozbawiamy lotek, a to co pozostało dzielimy na 2 części. Dodajemy 1 łyżeczkę sosu rybnego, 1 łyżeczkę sosu ostrygowego, 1 łyżeczkę oleju sezamowego, 2-3 ząbki czosnku wciśnięte przez praskę, imbir wielkości małego palca u ręki starty na małych oczkach, małą szalotka pokrojona w mikro kawałki, sól, pieprz, chili w proszku do smaku oraz przyprawa do kurczaka barbecury jak lubicie. Pozostawiam na godzinę. Na rozgrzanym tłuszczu podsmażyć nasze skrzydełka na brązowy kolorek z dwóch stron. Jak już uzyskamy porządny kolor i zapach zalewamy je mieszanką : 100 g keczupu, 200 ml soku pomidorowego, 200 ml coli.. Normalnej coli broń Boże smakowej. I niech się dzieje cud. Co jakiś czas odwracać i w miarę parowania podlewać colą. W ostatnim etapie po ok godzinie pozostawić skrzydła odkryte niech reszta płynów odparuje pozostawiając zabójczo pyszną glazurę. To jest jedna z tych przekąsek po których można się mocno upaciać, ale warto... Puście wodze wyobraźni, przenieście się do Luiziany, na pola bawełny do pięknych secesyjnych domów z trasami dookoła. Dlaczego Luizjana? Kurczak kojarzy się bardziej z Ameryką niż Włochami które słyną że serów. 😀 Życzę dobrej zabawy..Wykończyć sezamem oraz drobno pokrojonym szczypiorkiem.
Na dziś to wszystko pozdrawiam wszystkich co lubią łasuchować i tych dbających o linie też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz