Nadszedł grudzień i chociaż śniegu brak powoli wszystkim udziela się świąteczna atmosfera. Każdy czegoś szuka dla bliskich na prezent, choinki pachą lasem w sklepach mrugają światełka. Tu i ówdzie pojawiają się próbne 😀 potrawy świąteczne. Oczywiście ryby czy kapusta goszczą na naszych stołach w ciągu całego roku ale są takie potrawy które smakują tylko w święta. U mnie do kuchni zawitał śledź korzenny. Niby bardzo prosty ale można go bardzo prosto i szybko zepsuć. Ale po kolei.. Śledzie typu matias 6 płatów należy obmyć ze solanki i moczyć w maślance 2 godziny. Następnie wypada je opłukać i pokroić w kawałki ok 2 cm. W międzyczasie piklujemy dwie cebulki pokrojone w piórka ( ja miałem szalotki, ale może być czerwona, żółta jak kto lubi).
Do moździerza wsypujemy 5 do 6 ziaren ziela angielskiego, kilka ziaren czarnego pieprzu, 2 goździki, ziarno kardamonu lub 1/4 łyżeczki utartego, tyle samo cynamonu, otarta skórkę z cytryny, 2 liście laurowe, odrobinę gałki muszkatalowej. Całość maltretujemy na drobne kawałki. Gotową mieszanka zasypać nasze śledzie, dodać cebulkę sok z cytryny, łyżeczkę startego imbiru, 2 łyżki posiekanej zielonej pietruszki. Zalać olejem rzepakowym, wymieszać odstawić chociaż na 2 dni. Jako wariacja dodać małą garść sparzonych rodzynek albo żurawinę. I.... Smacznego... Oczywiście dobór korzeni zależy od Was samych każdy ma swój indywidualny genialny smak. Moje domowe pasożyty czyli kochane córki nie dały przetrwać śledzikom 3 dni. 😀 Smacznego i dobrej zabawy.
Dla mało cierpliwych coś na szybko zamiast korzeni można dodać zastąpić gotową mieszanką piernikową, smak zaskakuje po całości. Ile przyprawy? Spróbujcie sami...
Na dziś to tyle pozdrawiam wszystkich co lubią łasuchować i tych dbających o linię też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz